Nie zdążyłem tego napisać poprzednio, a myślę, że warto to dodać.
Na zdjęciach widać, że byłem na piętrze widokowym pewnego wieżowca. Kiedyś się nazywał Sears Tower, a aktualnie Willis Tower. Bilet tu kosztuje, jeśli dobrze pamiętam, 22 USD. Można go kupić również w pakiecie z biletem do Art. Institute za 39 USD (oszczędność około 7-8 USD). Ale jeśli chodzi o ten wieżowiec to było naprawdę fajnie, tam mi się podobało. Oczywiście ludzi tyle, że nie można było się dopchać do szyby, a na taki szklany wystający balkon, to już w ogóle. No chyba, że się kupiło bilet dla VIPów :-). Klienci wszystkich trakcji w USA dzielą się na VIPów i zwykłych staczy kolejkowych. Niestety turystów w USA jest tak wielka ilość (łącznie z turystami amerykańskimi), że po prostu mogą sobie pozwolić na olewanie tych uboższych ludzików. Niemniej mimo tłumów widok był niesamowity. Poczekałem specjalnie na zachód słońca, uwielbiam je :-). Zaczęły się zapalać światła w całym mieście, co dodało magii tej chwili. To było super.Widoczność była ogromna, kilkadziesiąt kilometrów. Podobno widać stąd 4 stany dookoła :-).
Na następny dzień zrobiłem sobie 15 km spacer :-). Co prawda tutaj jeszcze nie ma wiosny, brak jakiejkolwiek zieleni, dopiero nieśmiało słońce podnosi temperaturę, ale spacer rozpocząłem on Lincoln Park – spory plac, który wiosną i latem pewnie jest bogaty od zieleni. Znajduje się przy samej plaży przy jeziorze Michigan. Wymarzone miejsce na jogging. Tak bardzo wymarzone, że więcej osób biegało, niż chodziło :-). Czasami aż się nie mieścili na ścieżce :-p. Idąc wzdłuż wybrzeża dotarłem do Magnificent Mile, która prosto przez sławną Michigan Ave z najdroższymi markami ciuchów i błyskotek, ciągnie się do samego serca Chicago, czyli Millenium Park. Można tu spotkać ogromny lustrzany obiekt odbijający cały świat znajdujący się wokół. A w środku, pod spodem, jest tak zakrzywiony, że nie wiadomo, co jest odbiciem, a co rzeczywistym obrazem. Fajne doświadczenie :-). Na środku tego parku znajduje się ogromna fontanna Granta, ale niestety była jeszcze nieczynna. Dzisiejszy dzień był tu najfajniejszy i pozytywny. I w zasadzie ten jeden dzień w zupełności na zwiedzenie Chicago wystarcza.
P.S. Odnośnie Jackowa... jednak podobno jest, ale jakieś 3 km od miejsca, w którym byłem. Nie zdążyłem tam już niestety drugi raz pojechać, żeby zobaczyć słynne napisy typu "PAPIEROSY" czy "POLISH WODKA" :-).
P.S. Odnośnie Jackowa... jednak podobno jest, ale jakieś 3 km od miejsca, w którym byłem. Nie zdążyłem tam już niestety drugi raz pojechać, żeby zobaczyć słynne napisy typu "PAPIEROSY" czy "POLISH WODKA" :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz