Kolejny symbol :-). Gdy się przewraca na filmach, to znaczy tylko jedno - koniec ludzkości :-). Na szczęście w rzeczywistości ma się dobrze i stoi niewzruszona. Zaprojektowana przez 3 panów, w tym znanego pana Eiffla, została podarowana przez Francję Stanom Zjednoczonym by uczcić uchwalenie Deklaracji niepodległości. W dzisiejszych czasach odwiedzana przez ponad 3 mln ludzi rocznie, stała się już tylko jednym ze sposobów na biznes. Zwykle na zdjęciach czy filmach przedstawiana jest, jako ogromna postać, ale w rzeczywistości ma niecałe 50 metrów. Stoi na specjalnym cokole, który też ma około 50 metrów, razem całość ma chyba 93 metry wysokości. W porównaniu do wieżowców Manhattanu (nowy One World Trade Center ma wysokość 540 metrów) wydaje się być maleństwem :-). Przez ogromny przemiał ludzi (w sezonie podobno czeka się parę godzin na wejście na prom), brakuje tam moim zdaniem możliwości zadumy nad znaczeniem tej postaci. Wolność, która Statua symbolizuje, upragniona przecież przez wszystkich, jest warta chwili zastanowienia, niestety nie bardzo są na to warunki, bo ogromna liczba ludzi bardzo rozprasza myśli. Dojazd promem na wyspę kosztuje niecałe 20 USD, możliwość wejścia na samą górę kosztuje kolejne 20 USD. Jednak by to było możliwe, trzeba dokonać rezerwacji na ich stronie WWW przynajmniej 5 miesięcy przed czasem, na konkretną godzinę. Ja niestety obudziłem się z tym o miesiąc za późno i tym razem nie było mi dane tam wjechać :P. Ciekawostką jest też to, że pierwotnie Statua Wolności była koloru miedzianego (ze stali i miedzi jest wykonana), a dopiero z czasem w wyniku korozji pokryła się patyną i zyskała obecny zielony kolor. Jej kopię można też oglądać w Paryżu. A jeszcze a propos wolności i niepodległości, ostatnio czytałem o takim paradoksie, że USA zostały założone 239 lat temu, a przez 222 lata (93%) są w stanie wojny z kimś :-), więc nie wiem czy rzeczywiście można uznać ten kraj za promujący niepodległość.
Ciekawym doświadczeniem jest również wizyta na drugiej wyspie (gratis w ramach tego samego biletu). Wyspa Ellis Island znana jest bardzo dobrze szczególnie tym, którzy zajmują się genealogią i poszukiwaniem swoich emigrujących do USA krewnych. Ponad 100 lat temu był to punkt kontroli przypływających statkami emigrantów z Europy. Przewinęło się tędy dziesiątki tysięcy ludzi, którzy byli poddawani swoistej kwarantannie, by upewnić się, że nie wwożą żadnej zarazy. Dla badań genealogicznych ważne jest to, ze każda przybyła tu osoba, była wpisywana do specjalnej księgi, która jest aktualnie dostępna dla wszystkich za darmo przez stronę internetową. Warto tu przybyć na chwilę zadumy nad osobami, które przewinęły się tędy w poszukiwaniu lepszej przyszłości dla siebie i swoich dzieci, obejrzeć zdjęcia i wyobrazić sobie, jak ciężkie dla nich musiało być to doświadczenie. Nie ma tu w zasadzie nic szczególnego oprócz zdjęć tych osób i możliwości przejścia się po pokojach, w których opisane są dzieje amerykańskiej emigracji. A wszystkie panie, lubiące romantyczne komedie, powinny kojarzyć to miejsce z filmu „Hitch: Najlepszy doradca przeciętnego faceta”, w którym grał Will Smith i Eva Mendes, gdzie w jednej ze scen pokazał jej, właśnie tutaj, nazwisko jej pradziadka, który wyemigrował do USA.
Dzień zakończył się na wizycie przy memoriale 9/11. Obecnie w tym miejscu są wybudowane dwie swego rodzaju fontanny, ale woda spływa w głąb zapadniętych dziur. Dookoła powstały też inne budynki, muzeum i miejsce ze wspomnieniami po osobach, które tu zginęły.