Zakochałem się! Zakochałem się w tym mieście! Barcelona, Damaszek, Istambuł, wszystkie razem wzięte nie mają tak zajebistej atmosfery, jaka jest tutaj! Nie wiem jakich słów użyć, by oddać bogactwo tętniącego życia w tym mieście! Największy plac w medynie o nazwie Dżamaa al-Fina po prostu zwala z nóg! A ja mieszkam przy samym placu :-). A to co tu się dzieje jest jak z filmu. Kuglarze, zaklinacze węży, ludzie z małpkami i sokołami, uzdrawiacze, bębniarze, berberyjscy handlarze wszystkim, co możne sobie tylko wyobrazić, żebracy, naciągacze i do tego tysiące turystów (a przecież nawet nie ma sezonu!). Oni wszyscy w jednym kotle! Przez cały dzień trwa handel, wyciskanie soków z pomarańczy i targowanie, a wieczorami grupy ludzi zbierają się wokół bębniarzy i wszyscy razem w kilkadziesiąt osób, jedna grupa koło drugiej nadają rytm afrykańskim pieśniom. Wszystko skąpane w smugach dymu z kadzideł i z grillów. Po prostu atmosfera nie do opisania. Tu trzeba stanąć samemu na środku placu i poczuć te wszystkie zapachy, usłyszeć te wszystkie dźwięki, które co chwila dodatkowo rozdzierane są przez motorki - pierdziawki, wdzierające się setkami z pełnym impetem między przechodniów. Nie mam pojęcia dlaczego dopiero teraz dotarłem do tego miasta, ale wiem, że chciałbym tu zostać na długo i delektować się atmosferą i celebrować każdą chwilę wśród tych nieprzebranych tysięcy przeróżnych osób. Uwielbiam tą różnorodność ich twarzy, tak innych od europejskich. A to ich nagabywanie na kupno czegokolwiek jest mistrzostwem świata :-), naprawdę trzeba się bardzo wysilić, żeby czegoś nie kupić :-). Wystarczy tylko, że dostrzegą jak na chwilkę zawiesza się na czymś wzrok (a towarów tak pięknych i różnorodnych jest tyle, że nie da się tego nie zrobić), a już się jest w ich szponach :-). Oczywiście na dłuższa metę trochę to męczy, więc trzeba się uodpornić na ich nawoływania. Ale myślę, że ich życie, życie z ich punktu widzenia, wcale nie jest tak fajne jak odbierają to turyści. Stoją na targowiskach, często w małych klitkach od rana do nocy. I muszą znaleźć kogoś, na kim da się cokolwiek zarobić, kogo nie dopadła wcześniej konkurencja. No ale mam to szczęście, że mogę stać po drugiej stronie lady :-).
Jestem tu zaledwie kilka godzin, więc tak naprawdę resztę miasta postaram się dopiero zwiedzić w najbliższych dniach. Już na pierwszy rzut oka bardzo różni się od Agadiru. Myślałem że tam toczy się życie, ale to co tu zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie! Teraz o Agadirze myślę, że to było spokojne ciche miasteczko :-) i w sumie dobrze, że to tam byłem najpierw. Różnią się od siebie również otoczeniem. Tutaj jest znacznie więcej zieleni. Również kolor miasta jest inny. Tam wszystkie domki były białe, a tutaj wszystkie są takiego brunatnego koloru. Ostatni raz widziałem taki w Ammanie - stolicy Jordanii i kiepsko to wyglądało, ale tutaj jakoś ta zieleń roślin wyciąga ten kolor z brudnego tonu i całkiem przyjemnie komponuje się z okolicą. Jutro zacznę robić zdjęcia, więc mam nadzieję, że uda mi się przekazać atmosferę tego miejsca :-). Postaram się też nagrać video, bo zdjęcia nie są w stanie oddać tych wszystkich odgłosów :-).
o to to, na tę notkę czekałam :]chłoń i doznawaj chłopaku.
OdpowiedzUsuńkass