Jak mam opisać zapach oceanu? Lekko słony, lekko pachnący rybami, świeży... Jak opisać nieustający grzmot fal, hałas którego mózg nie jest w stanie odtworzyć w swoich wspomnieniach. I to nie szum fal, który zwykle słychać nad morzem. To potężny nieustający grzmiący huk! Do tego na całej długości plaży do wysokości kilku metrów unosi się mgiełka tysięcy drobnych kropelek wody oderwanych od fal przez wiatr. Czuć na twarzy tą wilgoć. Fale są tak duże i jest ich tak wiele, że nawet ciężko nazwać to falami. Zdecydowanie lepszym słowem są bałwany piętrzące się w przerażającym huku. Może akurat taki był dzień, że wszystko było tak mocno spiętrzone, ale bałbym się wejść do takiej wody :-). Szkoda tylko, że plaża jest tak zaniedbana. Pewnie ciężko to ogarnąć, bo fale ciągle wyrzucają jakieś śmieci na brzeg, w każdym razie prędzej znajdziemy tu puste butelki niż muszelki :-). Pogoda jak na razie nie dopisuje za bardzo, co chwila pada deszcz, ale od jutra ma się już poprawić, więc będzie dobrze. Za to nastrój bardzo mi poprawił nieduży park, który przypadkiem znalazłem w środku miasta, który przypominał mini zoo :-). Wstęp otwarty, przez nikogo nie pilnowany, a w środku przeróżne papugi, kangury, kozice górskie, małpki, a pośród tego ławeczki i trochę odpoczywających i spacerujących osób. Bardzo fajny pomysł :-). Spory kawałek miasta dzisiaj obszedłem, i choć dookoła masa pięknych palm i drzewek pomarańczowych z dojrzałymi owocami, to robienie zdjęć jakoś kompletnie mi nie szło ;-p. Pstryknąłem kilka, ale po prostu nie ma tutaj za bardzo czemu robić zdjęć. Wszystko jest takie samo, dookoła dziesiątki identycznych białych domków z identycznymi małymi sklepikami. Nic się za bardzo nie wyróżnia, żeby zatrzymać na tym aparat i zrobić ciekawe zdjęcie. Jednak samą atmosferę miasta odbieram pozytywnie :-). Taka Turcja "made in France" :-). Na pewno bardzo fajne jest to, że mężczyźni są ambitni i dążą do tego by mieć swój biznes. Chociaż dookoła są setki sklepików, nikt się nie boi otworzyć kolejnego. I to jest właśnie fajne, bo rodzi nie tylko zdrową konkurencję ale także zmusza do aktywnego poszukiwania klientów. I wcale nie czuję się tutaj jakoś bardziej nagabywany jako turysta. Tak samo do handlu czy korzystania z usług, sprzedawcy zapraszają lokalnie mieszkające osoby. Fajne podejście, jakże inne od polskiego, w którym dominuje myśl, że nic się nie opłaca. Tutaj jak masz swój biznes, to jesteś prawdziwym facetem, a klient zawsze się jakiś znajdzie i jakoś to wszystko im się opłaca :-). Pozwiedzam to miasteczko jeszcze z dwa dni i ruszam dalej, do Marrakeszu :-).
Trzymam kciuki i szerokiego uśmiechu życzę Podróżniku :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-). Tylko któż to mi tak dobrze życzy? :-)
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi;)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim anonimowym czytelnikom :-)
OdpowiedzUsuń