16 maja 2010
Uuuu, gdzie ja w ogóle jestem? :-) Jak zobaczyłem wreszcie swoją pozycję na GPS, to aż mi się mina roześmiała z samego siebie. Ale od początku…
Ruszyłem późnym rankiem z brzegów Odessy w stronę Mołdawii. To jedyny przejazd, żeby okrążyć to wielkie jezioro. Spójrzcie na mapę. Trzeba wjechać kawałeczek do Mołdawii, żeby móc potem jechać na dół w stronę Bułgarii. Najpierw podrzucił mnie przemiły alpinista do miasteczka Maiaky. Wszystko ok :-). Ale następny kierowca, który słowa po polsku nie rozumiał, już nie koniecznie wiedział gdzie chcę jechać. Koleś cały w sznytach, więc moja czujność się wzmogła, ale stałem już tam ponad godzinę, więc zaryzykowałem. W każdym razie, koleś jak usłyszał Mołdawia, to się uśmiechnął, bo on też tam jedzie, więc jazda. Wiedziałem z mapy, że miałem do pokonania jakieś 250 km. Jechaliśmy więc i jechaliśmy… skończył się asfalt… dziury w ulicy były tak duże, że wszyscy jechali polem :-). Słuchajcie, jeśli widzieliście najgorszą drogę waszym zdaniem, to ta jest 10 razy gorsza. Zostały tylko grudki asfaltu a między nimi tak ogromne dziury, że nie da się nimi jechać. Ludzie jechali więc obok polem. Baa, ale żeby tego było mało, to w pewnych momentach objeżdżali nawet ten objazd :-). Były momenty, że to była trzy-pasmowa droga po polu :-). No i w końcu po paru godzinach dojechaliśmy do granicy z Mołdawią. Jakoś dziwnie długo nam to zeszło, ale skoro jest Mołdawia, to chyba ok. No tak, tyle, że ten punkt graniczny jest otwarty tylko dla lokalnych mieszkańców :-). Kazali mi zabrać plecak z auta (kierowcy mina zrzedła, bo chyba liczył na spory napiwek), no i zaczęła się godzinna procedura pisania mi odmowy wjazdu :-). Tylko po to, żeby napisać, bo do niczego innego nie potrzeba. Celnicy byli bardzo mili. W końcu mnie puścili i powiedzieli gdzie mam jechać i żebym stanął za szlabanem, a oni mi złapią stopa w tamtą stronę. Tyle, że już jest prawie 17 i już nikt nie jeździ. Minę miałem nietęgą, wręcz dopadła mnie chwila słabości. Kurcze miło byłoby już wrócić do domu :-). Minęło dopiero parę dni, a ja już zupełnie nie wiem, jaki jest dzień tygodnia i gdzie jestem (bateria laptopa totalnie wyczerpana, nie mogłem sprawdzić pozycji na GPS). To była chwila, gdy było mi naprawdę ciężko tu samemu siedzieć. Co ja tu w ogóle robię? W polu, dookoła pustka, a ja siedzę tu i czekam nie wiadomo na co. A czekanie jest najgorsze. Szybko męczy i demotywuje. W dwie osoby byłoby raźniej, ale trudniej by się łapało stopa. Muszę więc pamiętać, jaki mam cel, nie myśleć o trudnościach, tylko przeć do przodu. Nie wolno się poddawać. I muszę lepiej planować trasę, żeby umieć kierowcom tłumaczyć, gdzie chcę jechać, może zacznę to rysować. Autostop to nie autobus niestety, nie wiezie do konkretnego celu. Może pojedzie 30 km, a może 500 km. A obcokrajowiec bardzo szybko gubi się w tej sytuacji. W każdym razie siedzę przy tym szlabanie, bez wody (pojechała z kierowcą, zapomniałem o niej :-)). Cóż więc pozostało? Poszedłem do tych celników, zapytałem czy mogę tu rozbić namiot, poprosiłem o wodę i o naładowanie baterii… no i zobaczyłem gdzie jestem :-))). Zamiast 300 km na południe, pojechałem 300 km na zachód :-). Dzięki biurokratom z Ukrainy!!! Gdyby nie to, to bym jeszcze bardziej zboczył z trasy :-). Całe szczęście, że celnicy mnie nie puścili. Już mi lepiej :-). I przynajmniej nie muszę tej granicy przekraczać :-), bo… jak się okazało już ją przekroczyłem dawno temu i to 2 razy, tylko że tam nikt jej nie pilnował (była zupełnie otwarta, bo tam jest tranzyt do Rumunii oraz dla turystów) i nawet tego nie zauważyłem :-). Ok., jutro ruszamy w takim razie na południe, zobaczymy tylko jak, bo tu mało co jeździ, bo przecież tu nie ma nawet po czym jeździć :-).
Paweł po Twoim blogu widać, że jest Ci ciężko (nie tylko z powodu plecaka) ale dużo osób śledzi Twoją wędrówkę i codziennie czeka na Twoje relacje.... Ja osobiście bardzo Ci dziękuję za ten blog, jest fantastycznym przerywnikiem w monotonii pracy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę oczywiście jeszcze więcej ludzi z dobrym autem i znajomością angielskiego :)
Pozdrawiam Jusia (Infostil)