Plan na ten dzień był taki, żeby po wizycie w parku Addo, pojechać do East London, przenocować tam, a na następny dzień udać się w Góry Smocze. Jest tam prawie 1000 km do przejechania, więc planowałem całą sobotę spędzić w podróży. Jednak potem coś mnie naszło... w zasadzie czemu nie jechać w nocy? Co prawda wszyscy tego odradzają, ale nie bardzo wiem czemu. Obliczyłem sobie, że aby być na miejscu koło 8 rano, muszę ruszyć o 22. Do tego czasu zdrzemnąłem się 2 godzinki, kupiłem parę napojów energetycznych i trochę jedzenia na drogę. Przyznam się, że miałem duszę na ramieniu. Nie wiedziałem czego się spodziewać po podróży nocnej. Czy rzeczywiście dobrzy ludzie chowają się po domach, a na miasto wychodzą szajki uzbrojonych przestępców? Ach ta wyobraźnia napędzana przez media... oczywiście nic takiego się nie działo, a podróż była wyjątkowo przyjemna, bo było dużo chłodniej, a na ulicach prawie żadnych aut, więc jazda była szybka i płynna. A drogi są tu w takim stanie, że po przejechaniu w RPA już ponad 2000 km, widziałem tylko jedną dziurę. Tym sposobem znalazłem się w prowincji o pięknie brzmiącej nazwie KwaZulu-Natal :-). Same Góry Smocze jednak nie olśniły mnie za bardzo. Spodziewałem się czegoś dużo bardziej majestatycznego i skupionego w jednym miejscu. A te, nie dość, że są rozciągnięte na długości kilkuset kilometrów, to praktycznie nie ma przygotowanej żadnej porządnej bazy noclegowej, a dojazd do jakiejkolwiek atrakcji, to robienie kółek (hotel - atrakcja - hotel) które mają minimum po 100 km. To trochę bez sensu. Żeby zobaczyć 3 atrakcje, trzeba pokonać kilkaset km, a na miejscu po prostu jakaś góra. Może fajna sprawa dla osób, które kochają góry. Ja po pokonaniu w tą noc ponad 1000 km, miałem już serdecznie dość dalszych dojazdów i bardziej niż samotnie w górach, miałem ochotę spędzić czas między ludźmi. Postanowiłem zmienić znowu plany i odpuścić sobie te góry i pojechać jeszcze 300 km do Durbanu. Łącznie w ciągu tej doby pokonałem ponad 1500 km przez 18 godzin. Miałem już bardzo dość :-). Jednak widok 2-wu metrowych fal oceanu koi mnie jak nic innego :-). A sam Durban jest ogromny!!! Nie spodziewałem się tak wielkiej metropolii. I podoba mi się tu od pierwszego wejrzenia :-). Durban wita :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz