Po Durbanie nadszedł czas na
odwiedziny hipopotamów w wspomnianym w tytule parku, którego nazwy ja też nie
bardzo umiem wymówić ani zapamiętać ;-p. Znajduje się na teranie malutkiego
miasteczka St Lucia, który wita nas znakiem ostrzegawczym, by uważać, bo po
drodze mogą chodzić hipopotamy :-). Podobno w tym rezerwacie żyje ponad 1000
hipopotamów i równie dużo krokodyli (choć akurat tych niestety nie widziałem :-/).
Zwiedzanie parku to tak naprawdę zakup biletu na stateczek za 165 ZAR, który
opływa przez 2 godzinki okolicę, zbliżając się na zaledwie kilka metrów do
małych stadek hipopotamów. Za to one same są wielkie:-). Niewiele co prawda sobie
robią z obecności ludzi, po prostu dalej się moczą w wodzie, ziewając czasem i
zanurzając się na chwilkę pod wodę. Jednak sama możliwość oglądania tych zwierząt
„na wolności” to niezwykłe doświadczenie. Gdyby tylko nie te wszechobecne
wycieczki Niemców, to by było idealnie ;-p. Zabawiłem tu w sumie tylko tą jedną
dobę, bo niewiele więcej jest tu do zobaczenia, niemniej sama okolica jest
bardzo ładna i jeśli ktoś szuka odprężenia i ciszy, to na pewno tutaj ją
znajdzie.
Hotelik, w którym spałem,
urządził dodatkowo na wieczór kosztowanie lokalnych dań i występ z bębnami jakiejś
lokalnej grupy plemiennej :-). Fajne urozmaicenie wieczoru :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz