To mój ostatni dzień w Tbilisi, więc czas na małe podsumowanie. Miasto jest ogromne, bardzo rozległe, choć niskie w zabudowie. Jest tak skrajnie inne od Erywania, że nawet nie podejmuje się próby porównania ich. Erywań to zupełnie nowe miasto, odbudowane niedawno, więc wygląda naprawdę ślicznie, zadbane, bogate, czyste. Tbilisi to zupełnie inna bajka. Domek na domku, zwłaszcza stare miasto, choć nie wiadomo dokładnie gdzie ono się zaczyna i gdzie kończy. W dalszych częściach miasta normalne blokowiska. Duża część tych budowli jest w fatalnym stanie, duża część jest przerobiona domowymi sposobami i dostosowana do fantazji mieszkańców. Przyjrzyjcie się uważnie:
Każdy lokator ma inny balkon, inne okna, niektórzy podzielili balkon na pół i powiększyli pokój, inni całkiem go zabudowali, innym się już prawie oberwał, ale zrobili sobie za to nowe okna :-). Wolna amerykanka. W centrum jest dużo nowych obiektów, mosty, rzeźby, odnowione elewacje itp, ale jakoś nie do końca mi pasują wizualnie do reszty, która trzyma się na słowo honoru. Niemniej, jak mówią tu podróżnicy, właśnie ten bajzel tworzy atmosferę miasta. Niech tak będzie :-). Miasteczko jest ogólnie fajne, choć nie zakochałem się w nim. Nie ma tu dużo do roboty, można je obejść w ciągu jednego dnia, więcej niż 3 dni to już nuda.

Idziemy do okienka Express Bank i prosimy o kartę (2 lari), zachowujemy paragon, żeby potem móc ją zwrócić, i prosimy o doładowanie np. na 5 przejazdów - 0,5 GEL (1 zł) za każdy. Jedna karta może służyć wielu osobom, opłata pobierana jest za wejście do metra.
Co jeszcze warto? Na pewno wjechać kolejką linową na górę z Roko Parku. Tutaj również działa wyżej wspomniana karta, tylko wjazd kosztuje 1 lari. Wystarczy przyłożyć kartę do czytnika i można wejść do wagonika. Jeżdżą dość często, nie widziałem tam jakiś dramatycznych kolejek. A widok na miasto jest rewelacyjny, zdecydowanie warto.

Jest jeszcze coś, co chyba robi mało który turysta będąc tutaj, a uważam, że warto. Na północy miasta jest ogromny rezerwuar wodny, piękny, czysty, cichy, spokojny, woda szmaragdowa, przeźroczysta, mało ludzi, plaże wysypane drobnymi kamyczkami, prezentuje się dużo lepiej niż jezioro Sevan. Jestem zdziwiony, że tak mało osób tu było, bo to idealne miejsce na relaks, opalanie, grillowanie czy piwko.Najlepiej dotrzeć tu dojeżdżając do przedostatniej stacji metra, po wyjściu z metra kierować się na wprost (ciut z lewej strony) na schodki i tam złapać jakąś marsztutkę, bo jest 2,5 km pod górę. Wszyscy teraz mają mapy i gps, więc na pewno traficie.
I w zasadzie tyle. Miasto fajne na spacery, obiadki, lody i kupowanie pamiątek. Najciekawszą rzeczą był jednak wjazd kolejką, skorzystanie z łaźni i relaks nad jeziorkiem. Reszta to normalne miasto, może bardziej ciasne i gęste od ludzi, ale ogólnie było, jak wszędzie :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz