sobota, 6 kwietnia 2013

A z Lizbony... do domu

Czas już wracać do domu... 5 tygodni, to jedna z najdłuższych podróży, w jakich byłem. Nawet powiem szczerze, że jestem już zmęczony. Ale też przeszczęśliwy. Tak niewiele osób miało szczęście widzieć, tyle co ja. Najbardziej będę tęsknił za atmosferą Marrakeszu i za widokami w Lagos. Choć pozostałe miejsca również były przyjemne, ale nie tak przenikające emocjonalnie. Z niczym nie da się porównać delektowania się chwilami, jakie w tych miejscach daje się przeżyć. To aż momentami duchowe doświadczenie. Nie religijne, ale właśnie duchowe. Raz zamykasz oczy i słyszysz dźwięki bębnów. Otwierasz i widzisz widoki, które zapierają dech w piersiach. Czujesz zapach oceanu. Słyszysz mewy. Widzisz jak podkradają gołębiom okruszki. Liście palmowe łopoczą na wietrze. Słychać fały uderzające o maszty żaglówek w marinach albo targowanie się w arabskim języku. Fale szumią w swój jedyny, niepowtarzalny sposób. Bose stopy zagłębiają się w ciepłym piasku. Muszelki szeleszczą w woreczku. Jestem bogatszy o tysiąc nowych przeżyć, emocji, doświadczeń, doznań... i nikt mi tego nigdy nie zabierze. Kocham spełniać marzenia, a w tej podróży udało mi się kilka z nich spełnić. Jestem do przodu :-).
 
Tradycyjnie czas na małe podsumowanie:
II etap biegnący od Gibraltaru do Lizbony miał długość 860 km i trwał równo 2 tygodnie.
Koszty noclegów: 575 zł (statystycznie 40 zł/doba, średnie ceny od 7 do 12 EURO za łóżko)
Koszty transportu: 290 zł (autobusy) + 950 zł (bilet powrotny do kraju, niestety przegapiłem promocję, gdy bilet kosztował 450 zł)
Koszty wyżywienia: 290 zł (wychodzi 20 zł dziennie, ale przyznaję się, że w Portugali żyłem oszczędnie, bo wszystko jest bardzo drogie)
Całość: 2 100 zł
 
PODSUMOWANIE CAŁEJ PORÓŻY
 
Długość: 34 dni
Dystans: 2360 km
Transport: 1 950 zł
Noclegi: 1 060 zł
Wyżywienie: 550 zł
Razem 3 560 zł
 
Wspomnienia? BEZCENNE...

2 komentarze:

  1. te podsumowanie podróży to cos nie tak...
    550 zł na żywienie na 34 dni?!!!! Głodowałeś czy to taka dieta?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie :-). W Maroku jedzenie jest dużo tańsze niż w Polsce i do tego przelicznik waluty jest bardzo korzystny. Do tego jadłem dużo owoców, które są tam prawie za darmo (np. jedna duża pomarańcza kosztuje 30 gr). Do tego w niektórych hotelach śniadania są już w cenie. Fakt, że w Portugalii nie stołowałem się w restauracjach, tylko zwyczajnie kupowałem jedzenie w markecie i sam robiłem, ale głodny nie chodziłem :-p.

    Rzeczywiście, nie zwróciłem nawet na to uwagi, że tak mało wyszło. Zapisywałem każdego dnia skrupulatnie każdy wydatek, więc nie ma mowy o pomyłce. Nie schudłem ani kilograma, więc diety też nie było :-p

    OdpowiedzUsuń