Pewnie jesteście ciekawi, co u mnie słychać :-). Tymczasem ja, najzwyczajniej w świecie, z każdym dniem zbliżam się do realizacji mojego marzenia i… jestem tym coraz bardziej przerażony :-).
Ostatnio myślałem sobie o tym, jakie są rodzaje spełnianych marzeń. Wydaje mi, że są dwa. Takie, które po prostu się dzieją przypadkowo i takie które planujemy. Np. idziemy do wesołego miasteczka, bo akurat przyjechało. Dochodzimy do autodromu, do tych śmiesznych stukających się samochodzików i myślimy sobie: "rany, zawsze chciałem sobie na tym pojeździć!". I to właśnie jest jedno z naszych marzeń. Jednak dzieje się to przypadkiem. Gdyby wesołe miasteczko nie przyjechało, to byśmy tego nie spełnili. I właśnie tak to z marzeniami jest. Dopóki ich sobie nie zdefiniujemy, to spełniają się tylko przypadkiem.
Jest zupełnie inaczej, gdy mamy listę marzeń do spełniania i po prostu dążymy do ich realizacji. Wtedy oprócz szerokiego uśmiechu i dziecięcej radości przy spełnieniu jakiegoś marzenia, jest coś jeszcze. To czas oczekiwania na TEN moment. Czas, w którym zbliża się moment realizacji… narastające emocje, ekscytacja, napięcie. I tak to właśnie jest ze mną teraz. Dałem sobie rok czasu na przygotowania. Ponad rok temu wszystko sobie rozpisałem i zaplanowałem. Realizowałem wszystko po kolei, krok za krokiem, jedna rzecz za drugą. I co? Jestem przerażony! Bo to wszystko mi się udało zrealizować!!! I nagle, gdy mam już większość przygotowań za sobą, zaczynam uświadamiać sobie, jak blisko celu już jestem. Ale dociera też do mnie jak dużo pracy i wysiłku w to włożyłem. Ludzie o tym nie myślą, gdy z nimi rozmawiam. Wszyscy tylko mówią "WOW, ale czad, jedzie w podróż dookoła świata". Nikt nie ma pojęcia ile pracy, czasu i wysiłku w to włożyłem. Aby moja podróż mogła potrwać rok, musiałem poświęcić rok na przygotowania! Ale jestem z siebie szalenie dumny! Udało mi się! Wszystko poszło zgodnie z planem, dokładnie tak jak chciałem. To tylko pokazuje, że jak czegoś się bardzo chce, to na pewno się uda. Pamiętacie to zdanie z Alchemika? "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu." Tak właśnie jest ze mną :-).
Dzisiaj jestem przedostatni dzień w pracy. Ilość emocji, które są we mnie są nie do ogarnięcia!!! Wcześniej nie myślałem o tym jak daleko jest do wyjazdu, po prostu przygotowywałem się zgodnie z planem. A nagle okazuje się, że do wyjazdu jest już tak blisko, że powinienem trząść się ze strachu. No i się trzęsę :-))). Zostało tak mało czasu, że boję się o tym myśleć. A jednocześnie jestem tak podekscytowany, że mało nie eksploduję! W sumie czuję pełen wachlarz emocji :-). Od strachu przed nieznanym, przez przerażenie jak to będzie, żal że opuszczam pracę, po skrajną euforię, entuzjazm, podniecenie, ekscytację. Niesamowite momenty, w których rozpiera mnie taka siła, że ciężko zapanować nad emocjami. Dzisiaj jechałem autem do pracy jak szaleniec z ADHD :-), gaz do dechy, muza, trąbiłem do wszystkich, machałem ludziom na przystankach, krzyczałem w niebogłosy, darłem się, śpiewałem, niemal tańczyłem w tym samochodzie, łzy radości spływały po policzkach, niemal łkałem, nie mogłem złapać oddechu, fale gorąca przechodziły przez moje ciało, jednocześnie zimne dreszcze, ręce drżały, mięśnie napięte do granic możliwości, potężna energia skumulowana w samym sercu mnie! Uczucie jakby się było Supermanem, Hulkiem, Hancookiem i Supernianią w jednym :-). Tak namacalna fizyczność odczuć i emocji, że niemal mogę ich dotknąć! Niemal mogę dotknąć swojego strachu i radości. Rozpiera mnie tak wielka siła fizyczna, taka energia, że ciężko mi opanować swoje emocje. Energia wszechświata skupiona we mnie! Serce wali jak oszalałe, mało nie rozerwie mi piersi, chciałbym krzyczeć, ale nie mogę wydobyć z siebie słowa. Takie rzeczy się dzieją :-). Najzwyczajniej w świecie jadę sobie w podróż dookoła świata :-). I co Wy na to? :-)))
Energia wszechświata skumulowana w Tobie,wielka moc.Moc,która urzeczywistnia marzenia,przesuwa horyzonty...niech zawsze Ci towarzyszy:-)
OdpowiedzUsuńUwazam ze spelnianie marzen jest piekne,ale co zrobisz jesli,no wiesz zginiesz,jak sie o tym dowie rodzina,nie szkoda ci zony,dzieci??
OdpowiedzUsuńdoprawdy nie wiem, co Ty tam tego piątkowego poranka brałeś, ale ja też poproszę ;>
OdpowiedzUsuń