wtorek, 31 marca 2009

Nareszcie zrobiło się cieplej

Żeglowanie w poprzednim tygodniu, choć samo w sobie jest piękne, nie należało do przyjemności. Jednak cieszę się, że zacząłem tak wcześnie, zyskałem miesiąc czasu, a w miniony weekend było już bardzo przyjemnie. Słonko przygrzewało, wiatr 4-5 w skali B., więc dało się popływać. W przyszłym tygodniu ma być jeszcze cieplej, czas pomyśleć o rozpoczęciu sezonu grillowego :-). Niedługo trzeba by się rozejrzeć tez za szkołą przetrwania…
Od około miesiąca odczuwam spore zmęczenie. Chyba wziąłem za dużo na raz na swoje barki. A może to tylko przesilenie wiosenne. Sam nie wiem, ogólnie czuję się osłabiony, na miesiąc odstawiłem siłownię, dzisiaj pierwszy raz od miesiąca byłem na basenie. W sumie tyle dobrego, że udało mi się przepłynąć 40 długości, czyli zgodnie z planem. Jeśli chodzi o plan, to jeszcze warto odnotować, że przyjąłem drugą dawkę szczepionki WZW B, także jakoś powolutku do przodu.
Dodatkowo warto wspomnieć, że uzupełniłem sporo sprzętu na podróż: polowa kuchenka gazowa, kompas, składana saperka, latarka na dynamo (działa bez baterii).

niedziela, 22 marca 2009

Sezon żeglarski rozpoczęty

Pewnie niektórym ciężko będzie w to uwierzyć, ale właśnie rozpocząłem sezon żeglarski :-). Wiem, że zimno, że dopiero marzec, to był zwariowany pomysł, żeby zacząć to tak wcześnie, ale czas mnie goni. Jednak na kursie nie jestem sam - szaleńców jest więcej :-). Jest nas około 10-15 osób. Fajna grupa.
Minęło 12 lat (1996 r.), gdy ostatni raz pływałem w regatach. Dzisiaj znalazłem dyplom z II miejsca, jakie wtedy zająłem razem z wujkiem. Ech... tego jednak się nie zapomina. To niezwykłe uczucie, gdy wiatr wieje w twarz, łopoczą napięte żagle, łódź pochylona, a my lekko balastujący na burtach. Absolutnie super przygoda. Nawet jeśli nigdy nigdzie nie wypłynę, żeglarstwo samo w sobie będzie mi zawsze sprawiać ogromną radość. Polecam to spróbować każdemu. To naprawdę wspaniały sport i sposób na spędzenie czasu, a dla niektórych nawet sposób na życie.
To były dwa bardzo intensywne dni, ale jestem szczęśliwy. Bardzo dużo się nauczyłem. W sumie na początku podstawy - węzły, podstawowe manewry, komendy. Jednak, gdy ktoś to wszystko tłumaczy od początku, to można wychwycić wiele błędnych nawyków z poprzednich rejsów, nauczyć się sprytnych sztuczek z linami, itp. Zadowolony jestem bardzo, podoba mi się. Przede mną jeszcze 6 weekendów. Lekko nie będzie, ale dam radę. Muszę. Muszę, bo chcę.

niedziela, 8 marca 2009

Są postępy

Dzisiaj moja druga wizyta na basenie, 50% poprawy. 750 metrów/30 długości basenu w 24 minuty (w tym małe przystanki na poprawienie okularów:-) ). Zadowolony jestem. Oby tak dalej.
Reszta spraw również rozwija się powoli do przodu. Znalazłem potencjalnych sponsorów, których zamierzam poprosić o pomoc. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale jestem pełen optymizmu.
Coraz dogłębniej badam miejsca, w których zamierzam gościć. Notuję sobie powoli, co warto zobaczyć, gdzie zdobędę wizy i za ile, które miejsca trzeba ominąć np. ze względu na jakieś walki plemienne, itp.
Ech, marzy mi się, żeby tą podróż przebyć katamaranem. Jak się nie uda go zdobyć, to trzeba będzie lądem :-(. Jednak wierzę w Szczęście Początkującego. Jakoś na pewno się uda...

wtorek, 3 marca 2009

Przygotowania fizyczne

Od 2 lat chodzę na siłownię (3 razy w tygodniu po 1,5 godziny). Co prawda zacząłem ćwiczyć zanim postanowiłem wyjechać w tą podróż, ale myślę, że może mi się przydać siła mięśni. Jednak w tym roku większy nacisk będę kładł na wytrzymałość. Do tego basen - przynajmniej raz w tygodniu. Moim celem jest umiejętność przepłynięcia bez przystanku przynajmniej 3 km. Na razie ledwo przepływam 0,5 km. Jednak mam jeszcze rok. 120 długości standardowego 25-cio metrowego basenu. Będzie ciężko.