niedziela, 4 kwietnia 2010

Plecak

Parę dni temu kupiłem sobie wreszcie plecak :-). Myślę, że jest to jeden z ważniejszych wyborów, jakich trzeba dokonać przy takiej wyprawie, dlatego chyba warto o tym napisać. Długo szukałem czegoś odpowiedniego, chyba parę miesięcy, zanim zdecydowałem się na konkretny model. Nie mam w tym zakresie większych doświadczeń, więc kierowałem się intuicją. Intuicją… ale też pomysłowością. Nie wiem, czy zauważyliście, ale w opowieściach podróżniczych często przewija się jeden motyw: "zostawiliśmy plecak w samochodzie/w hotelu, dosłownie na 15 minut, myśleliśmy, że będzie bezpieczny… straciliśmy wszystkie zdjęcia, kasę, sprzęt, paszport…". Co więc robi pomysłowy podróżnik? Uczy się na błędach innych i ważne rzeczy ma zawsze przy sobie. Tyle, że ważne rzeczy w tak dalekiej podróży to nie tylko paszport i kasa, którą da się zmieścić w tzw. moneybelt (takie małe torebki przypinane w pasie). Często dochodzi do tego laptop, lustrzanka, dysk przenośny, gps, odtwarzacz mp3… sam sprzęt elektroniczny jest dość drogi, szkoda byłoby go stracić. Dlatego moje podstawowe wymaganie było jedno – plecak, który ma w sobie odczepiany osobny mały plecaczek, gdzie mógłbym trzymać zawsze przy sobie najcenniejsze rzeczy. Wiadomo, że nie zminimalizujemy możliwości napadu czy kradzieży do zera, ale możemy taką możliwość znacznie zmniejszyć przez rozsądne zachowania i przemyślane rozwiązania.

Myślę, że technologie używane w konstrukcjach plecaków są porównywalne dla wszystkich światowych producentów, więc nie wiem czy jest większy sens to porównywać. Wiadomo, że plecak za 50 zł z marketu… no nie oczekujmy cudów :-), będzie lipa. Natomiast materiały takie jak cordura, czy jakieś oddychające membrany, czy niezacinające się zamki są tak samo dostępne dla wszystkich producentów, jest tylko kwestia, jaką kasę chcemy poświęcić na ten wydatek. Zakładam, że plecaki za 500 zł wszystkich producentów są do siebie tak samo zbliżone jakościowo. Co najwyżej różnią się pomysłami. Dlatego skupiłem się bardziej na funkcjonalności z założeniem, że na plecak wydam między 400 a 800 zł.

Mój wybór padł na plecak Deuter Traveller 70+10.

Jest niezwykły :-). Oprócz wielu pomysłów, o których przeczytacie na powyższej stronie, powiem, że można go używać jak zwykłej walizki – szelki można najzwyczajniej w świecie zapiąć w skrytce i nosić plecak na jednym ramieniu lub w dłoni za rączkę. Mały plecaczek dopinany zamkiem błyskawicznym ma w sobie dodatkowo możliwość zastosowania systemu H2O (trzeba do tego dokupić tzw. camelbak – to po prostu worek z wodą, od którego biegnie rurka do picia, dzięki czemu, żeby się napić, nie trzeba ściągać plecaka). Sam mały plecaczek ma 17 litrów pojemności i można go również zawiesić z przodu na szelkach dużego plecaka. Duży plecak ma 70 litrów pojemności, z możliwością rozszerzenia o dodatkowe 10. Jest to o tyle fajnie zrobione, że nie ma tu tzw. komina, jak w plecakach górskich, ale po prostu rozpina się zamek po całym obwodzie, który powiększa plecak o dodatkową przestrzeń. Super rozwiązaniem jest również to, że nie jest to, jak w plecakach górskich worek, do którego wkłada się wszystko od góry (tam dostanie się do czegoś na dole wymaga wyjęcia wszystkiego z góry). Tutaj robi się to jak w walizce – odpina się po prostu całą jedną stronę. Wadą może być waga plecaka, która wynosi ponad 3 kg, ale myślę, że to jest jeszcze do przeżycia. Koszt, to niecałe 760 zł. Funkcjonalność absolutna rewelacja. Mam nadzieję, że wytrzyma razem ze mną trudy podróży.

Cóż… nie pozostaje nic innego, jak spakować się i ruszyć w drogę :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz