niedziela, 4 października 2009

Szczegółowa trasa

Do tej pory moja trasa była głównie linią między krajami narysowaną markerem na globusie, na mapie ściennej, czy zaznaczona na Google Earth… W wielu miejscach linie rozdzielały się tworząc jakby opcje do wyboru, kilka z nich zależało od sposobu podróżowania, inne z kolei od początku były tylko pobożnym życzeniem. Pewnie niektórzy pomyślą "pobożne życzenie? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i w takie miejsca pojechać, skoro ktoś podejmuje się tak wielkiej wyprawy". Niestety to wszystko wcale nie jest takie proste. Mnie też obowiązują jakieś ramy, choćby czasowe czy finansowe. Nie jestem w stanie nawet w takiej podróży zwiedzić wszystkich krajów świata… choć bardzo bym chciał. No ale w końcu nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Może ta podróż wcale nie będzie ostatnią :-). Dlatego właśnie nadszedł najwyższy czas na dokonanie wyborów.

Od kilkunastu dni plan mojej trasy jest już linią między konkretnymi miastami. Musiałem spojrzeć realnie na dużo różnych opcji i niestety wiele, wiele miejsc po prostu "odpadło" :-(. Najbardziej ubolewam nad Hawajami i Meksykiem czy Wyspami Salomona. Oczywiście jestem na tyle elastyczny, że będę dopuszczał jakieś drobne zmiany, a być może po porostu będę musiał improwizować i zmieniać coś choćby ze względu na nieotrzymanie wizy na jakiejś granicy, czy gdy będę zależny od kogoś na jego łodzi. Jednak na trasie nie mogę mieć różnych dróg do wyboru, muszę trzymać się jakiegoś celu. Poza tym zmiana drogi w jednym miejscu powoduje komplikację na dalszych odcinkach. No dobra… Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że lubię być dobrze przygotowany :-). Może to mało spontaniczne, ale jakoś myśl, że coś może mnie niemiło zaskoczyć, czy że nie przewidziałem czegoś banalnego po prostu mnie wkurza :-). Lubię kontrolować sytuację. I tym sposobem linia narysowana markerem zamieniła się w konkretną trasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz