Kapsztad jest podobno w czołówce najpiękniejszych miast... i całkiem zasłużenie. Nad miastem góruje przepiękna Table Mountain, czyli Góra Stołowa, płaska jak blat stołu :-). Nad górą często jest chmura, która spływa powoli z samego szczytu, by po chwili zacząć znikać jak para wodna. Przepiękne i magiczne zjawisko :-). Z drugiej strony miasto otacza Ocean Atlantycki. Lodowaty jak jasna cholera :-p. Wpływa do doków Viktorii i Alberta, gdzie czasem można zobaczyć foki! To chyba najbardziej oblegane przez turystów miejsce w mieście. To jedyne miejsce, gdzie jest tyle osób białych. Poza tym miejscem czuje się Afrykę dużo intensywniej. W centrum spotkać możne setki osób z ciemnym kolorem skóry, często z fantazyjnie uplecionymi fryzurami z drobniutkich warkoczyków. Czasem widać, że wielu z nich żyje w bardzo ciężkich warunkach, ale wydają się być przyjaźnie nastawieni. Może uczucie strachu przed nimi jest tylko wyimaginowane? A może zwyczajnie nie dotyczy turystów (przynajmniej tych uważnych)? Aczkolwiek w większości zwykłych sklepików, zakładów fryzjerskich i usługowych kraty są zamykane nawet w ciągu dnia i otwierane tylko, gdy klient wchodzi lub wychodzi (coś a'la domofon u nas). Na wielu wysokich murach widać druty kolczaste. Nawet szkoły są nim ogrodzone. Slumsy, to raczej też nie jest miejsce, gdzie normalny człowiek chciałby się znaleźć. Ale oprócz tej "skazy", o której zbyt wiele osób nie mówi, reszta miasta wydaje się być całkiem ładna. Szczególnie wybrzeże tuż przy oceanie! Niesamowity widok! W dodatku po drugiej stronie drogi są skały, które wyglądają, jakby były ulepione z trocin :-).
Wczoraj i przedwczoraj wieczorem głównie chodziłem zapoznając się z miastem. Nie polecam za bardzo South Africa Museum. Bilet kosztuje co prawda tylko 10 zł, ale w środku są tylko plastikowe imitacje zwierząt morskich i kilka wypchanych lądowych. Widziałem zdecydowanie ciekawsze muzea, jak choćby w Londynie czy w Berlinie Muzeum Natury. Jednak ogrody (stacja Gardens), gdzie znajduje się to muzeum, są bardzo ładne i warto iść tam na spacer. Jeśli chodzi o samo miasto, to żyje dość prężnym życiem, od rana rozkładają się stragany po całym mieście. Wiele z nich sprzedaje wspaniałe rękodzielnictwo! Przepiękne rzeczy! Zamykają się niestety dość wcześnie, bo już około 18, choć jest widno aktualnie przynajmniej do 20. Wydaje mi się jednak, że to z powodu bezpieczeństwa. Po 19 wychodzą na ulicę prostytutki i handlarze "wszystkim", ale też bardzo dużo policjantów i strażników pilnujących bezpieczeństwa. Wszyscy są uzbrojeni. Także wieczorami raczej zbyt dużo się nie ma co włóczyć.
Natomiast dzisiaj postanowiłem wypożyczyć już auto. Koszt na 21 dni wyniósł około 1500 zł z dodatkowym ubezpieczeniem (AVIS). Myślę, że to nie duża kwota, w porównaniu do niezależności i możliwości samodzielnego pokonania odległości, które tutaj są dość spore. W pobliżu miasta znajduje się Kirstenbosch National Botanical Garden (dojazd tylko autem własnym lub autobusami dla turystów, ewentualnie taxi - 150R). Zdecydowanie jednak nie warto tam jechać wg mnie. Koszt biletu 15 zł, ale nic nie ma oprócz roślinek, które nie są zbyt imponujące. Ot po prostu park. Fajny pomysł na romantyczny spacer we dwoje, lub dla botaników, ale oprócz tego to nie specjalnie. Warto też wiedzieć, że z tego parku wiedzie droga (jedna z najłatwiejszych) na Górę Stołową. Oczywiście za bilet trzeba zapłacić bez względu czy się park ogląda czy nie. Drugie chyba najbardziej znane wejście na górę jest z drugiej strony, przy kolei linowej. Wystarczy pojechać kawałek za stację kolejki, by znaleźć wejście piesze. Parking jest za darmo. Całe miasto jest niestety płatne od 8 do 17 (11R za godzinę). Na samą górę jest około 500 ścieżek, z tego co czytałem, ale nie mam pojęcia gdzie jest reszta ;-p.
Wracając jednak do wypożyczenia auta i prowadzenia go w ruchu lewostronnym, bo taki tu jest, to... zaczyna się od uczucia, że się jedzie pod prąd :-). Potem parę razy, naprawdę chce się z przyzwyczajenia wjechać pod prąd :-p. A potem próbuje się skoordynować zmienianie biegów lewą ręką :-). Jednak kilkadziesiąt kilometrów i nabiera się wprawy i płynności :-). Zdecydowanie warto wypożyczyć auto, bo odległości są dość duże, a do wielu miejsc nie da się dojechać transportem publicznym. Jednym miejscem, jakie mogę polecić jest piękna plaża o nazwie Hout Bay. Znajduje się z 20 km za miastem. W Kapsztadzie jest tylko plaża Camp Bay, która wypada raczej blado. Reszta miasta to niestety doki, gdzie remontują statki, także nie ma gdzie się poopalać czy wykąpać. Z resztą... wejść do tej lodowatej wody, to wręcz sport ekstremalny :-).
Jutro w planie wejście na Górę Stołową :-)