czwartek, 28 lutego 2013

(Mój) sposób na tanie bilety lotnicze

Ostatnio dość głośno jest w mediach o osobach, które wydają się być guru w temacie wyszukiwań tanich połączeń (szczególnie) lotniczych. Czy to jest aż tak trudne, by robić z tego taką wielką umiejętność dostępną tylko wtajemniczonym? I czy rzeczywiście bilety za kilkanaście zł, kosztują kilkanaście zł?
To zależy. Jest zbyt dużo możliwości, by móc cokolwiek uogólnić, ale można w dość prosty sposób poradzić sobie z wyszukiwaniem niedrogich połączeń bez tajemnej wiedzy. Wiele osób korzysta z wyszukiwarek tanich lotów, ale z osobistego doświadczenia wiem, że rzadko ceny tam podane są zbliżone do prawdziwych podczas ich zamawiania. Dużo prościej i pewniej jest zastosować wyszukiwanie bezpośrednie na stronach linii lotniczych. Tylko skąd wiedzieć która dokąd leci? Najpierw najlepiej wejść na stronę internetową lotniska, na którym chcemy wylądować. W większości przypadków podane są tam informacje, jakie linie lotnicze obsługują dany port. Dzięki temu obszar naszych poszukiwań zawęzi się do kilku przewoźników. W zależności od tego, czy są loty bezpośrednie czy nie do naszego kraju, na stronach przewoźników szukamy interesującego nas terminu wylotu i porównujemy ceny. Na europejskich trasach cenowo zwykle wygrywają znani z niskich cen przewoźnicy, jak EasyJet, Ryanair czy Wizz Air. Ale oni nie latają wszędzie i czasem trzeba korzystać z innych przewoźników. Szczęśliwcy, którzy mogą sobie pozwolić na elastyczny termin urlopu, po kilku dniach obserwacji danego lotu spostrzegą, że ceny promocyjne pojawiają się cyklicznie co 2-3 dni na 2-3 dni. To wszystko :-). Nie ma tu żadnej filozofii. Na najniższą cenę trzeba po prostu poczekać, pojawi się wcześniej czy później.

Przykładowo ostatnio obserwuję loty powrotne z Lizbony (tam zamierzam zakończyć swoją następną podróż) i po paru dniach zaobserwowałem prosty klucz promocji w liniach TAP:
- w poniedziałki ogłaszają promocję na loty we wtorki
- we wtorki nie ma promocji na nic
- w środy jest promocja na loty w poniedziałki i trwa do czwartku do 10 rano, a potem znikają wszystkie promocje
- itd...
Cena biletu jest 50% niższa niż normalna. Da się? Da. I warto to obserwować.

Czy jednak rzeczywiście zdarzają się ceny niewiarygodnie niskie? Za bilet owszem - można na takie trafić, choć wiadomo, że cena zależy od odległości lotu i za 20 zł nie ma co liczyć na bilet do Tajlandii a co najwyżej do Oslo. Jednak do podanej ceny biletu przewoźnicy doliczają zwykle masę dodatkowych opłat, których na początku nie podają. Chcesz zabrać bagaż rejestrowany, a nie tylko podręczny? To często kosztuje więcej niż bilet dla Ciebie. Płacisz kartą kredytową? Zapłacisz dodatkowo prowizję. I tym sposobem do super promocyjnej ceny biletu dolicza się kolejne pozycje. Tak więc cena, jaką zapłacimy za bilet, zależy głównie od naszego sprytu i cierpliwości a nie magicznych zdolności dostępnych tylko wybrańcom. W sumie nie bardzo wiem, dlaczego robi się z nimi wywiady w tv z tej okazji, jakby to było coś mega niezwykłego, a przecież nie różni się to niczym od codziennej wizyty w osiedlowej Biedronce, by trafić w końcu na promocję płynu do prania.
Dlatego moim zdaniem nie ma co wyolbrzymiać prostych rzeczy, tylko po prostu trzeba się wykazać odrobiną sprytu i cierpliwości, by zdobyć sobie to czego pragniemy najbardziej... taniego biletu na kolejną wyprawę :-).

wtorek, 26 lutego 2013

Spełniania marzeń ciąg dalszy :-)

Tak sobie myślę, że w życiu nie jest łatwo spełniać marzenia. A może nie tyle spełniać każde z nich pojedynczo, co być w tym konsekwentnym i realizować je pomimo wszelkich przeciwności. Żyjąc w niemal niewolniczym systemie, w którym musimy pracować, by zarabiać, zarabiać, by żyć... przytłoczeni obowiązkami dnia codziennego... zapominamy, po co właściwie żyjemy. Spotykamy na naszej drodze ludzi i problemy, które są dla nas jak zaciągnięty hamulec ręczny w samochodzie. Życie dodatkowo zaskakuje nas zmianami, które uniemożliwiają realizację niektórych planów. Nie, nie jest łatwo być marzycielem i  nie jest łatwo spełniać marzenia, bo to wymaga bycia konsekwentnym, zorganizowanym, zdyscyplinowanym i zdeterminowanym w osiąganiu celów.
I dlatego właśnie jestem dla Was ja :-). I po to jest ten blog, choć przyznaję, że zaniedbałem go ostatnio. Po to mam w sobie tyle siły i determinacji, by spełniać marzenia, by móc się nią również dzielić z innymi i pokazywać, że się da.
W moim życiu przez ostatnie lata dokonało się tyle zmian, że czasem nie wiem gdzie jestem... ale nigdy nie zapomniałem dokąd zmierzam i co chcę osiągnąć. I czas najwyższy wrócić na właściwe tory, odsunąć na bok wszelkie sprawy mniej istotne, bo one w końcu i tak jakoś się poukładają, ale czas stracony, w którym nie spełniamy marzeń, minie bezpowrotnie.
Za tydzień jadę w kolejną podróż :-). Ech, jak ja tego potrzebuję... stanąć po wyjściu z lotniska w kolejnym kraju, zamknąć oczy i poczuć nowy zapach :-). Tym razem będzie to zapach Maroka :-). Już mam dosyć zimy i szarości. Postanowiłem przejechać przez prawie całe Maroko, a potem przeprawić się promem na Gibraltar i następnie udać się do Lizbony. Moim największym marzeniem w tej wyprawie, jest by zobaczyć ocean. Dacie wiarę, że choć już tyle zwiedziłem, to nadal nie miałem okazji wykąpać się w prawdziwym oceanie? Ile można na to czekać? :-p Czas najwyższy trochę popływać w ciepłym klimacie, bo przecież ta mroźna chlapa za oknem doprowadza mnie już do szaleństwa :-p.
Fanów spełniania marzeń zapraszam do śledzenia moich kolejnych przygód :-). Mam nadzieję, że będzie super, zwłaszcza, że w planach wyprawa ma trwać ponad miesiąc :-). Trzymajcie kciuki :-).